O tak, to jest właściwe wezwanie, bowiem za chwilę, za moment, nadejdzie Wielki Krach.
Kto się nie załapie, ten frajer i już (.....)
„..bo gdy Titanic tonął, to też orkiestra grała” czy jakoś tak było w tej piosence.
Napisałam ten tekst 21 marca 2010 roku, przed Smoleńskiem, przed wyborami, przed awanturą o krzyż i "zbiegowiskiem" Palikota.
W 1900 roku Władimir Sołowjow napisał:
"Antychryst XXI wieku będzie wszechstronnie wykształconym i charyzmatycznym humanistą, który swoją ogładą porwie zsekularyzowane społeczeństwo. Nie będzie walczył w bezpośredni sposób z chrześcijaństwem, a postara się je oswoić i zlaicyzować, stawiając szczególny nacisk na prawa człowieka" (W. Sołowjow "Krótka opowieść o Antychryscie", za:Ks. Paweł Siedlanowski, NDz 19.10.2010)
Dzisiaj wracałam do siebie około szóstej po południu, całkiem rozbita informacją o zabójstwie w Łodzi. Przejechałam przez las i wjechałam do mojej małej wioseczki. A tam na skrzyżowaniu jest kapliczka, a właściwie taki mały kościółek dla 10-15 osób. Był już zmierzch, słońce zachodziło złocąc pomarańczowo mgły i dymy nad polami. Kościółek jarzył się światłem - w środku, jak zwykle o tej porze, odmawiano różaniec.
Jak co roku od niepamiętnych czasów, a w tej akurat kapliczce już od ponad stu lat.
I pomyślałam sobie, że one nas obronią przed nienawiścią - te kapliczki przydrożne, krzyże na rozstajach, Matki Boskie nasze - ta Rudzka - Ślązaczka i ta Częstochowska - no przecież Polka, wiadomo, choć Czarna Madonna. I jeszcze ta Nieustajacej Pomocy, i te wszystkie inne nasze obrazki święte i krzyżyki przydrożne, Chrystusiki Bolejące i krzyże pokutne.
To nasza ostatnia linia obrony - przestrzeń omodlona przez wieki prostą modlitwą prostych ludzi.
Nasza Ojczyzna.
Komentarze