Cały ten Mistewicz i jego kumple w Krynicy, te narracje – śmacje, cała ta idiotyczna postmoderna, Baumany, gendery. Wszystko to jedna ściema, tylko towarzysz Lenin się cieszy. Zmienić znaczenie słów, o to chodzi, zamieszać w głowach.
Nihil novi sub sole, baranki. Wszystko już było.
Lucyfer, Niosący Światło – czy jak go tam zwał w różnych kulturach - i jego wyznawcy.
Wszędzie i zawsze to samo – zwykli ludzie ze zwykłymi sprawami i ci, którzy posiedli Wiedzę. Zjadacze chleba i zjadacze dusz.
Zjadają Wam duszę obiecując cudowności, choć życie nie jest cudowne zazwyczaj, raczej trudne, często nudne i nieprzyjemne.
Obiecują cuda bez pokrycia, uwodzą rzekomymi nowościami, szczęsliwościami – a wszystko tylko blichtr i maski. A potem zostaje tylko wódka i prochy. Kłamstwo i zbrodnia.
A człowiek tylko tyle jest wart, ile potrafi „ciężary bliźniego” nosić. Ile potrafi ze swego zrezygnować, żeby drugiemu nie zaszkodzić. Ile potrafi dawać, a nie brać. Bez patrzenia na nagrodę....
http://wpolityce.pl/wydarzenia/14520-mintusow-pijarowiec-rosyjski-w-krynicy-wygracie-wybory-majac-do-dyspozycji-administracje-i-prokurature-to-50-sukcesu