To już 20 lat mija, jak własnymi plecami próbowałam zasłonić moje rodzinne miasto przed szaleńczymi projektami przekształceń firm odpowiedzialnych za infrastrukturę wg pomysłów miejscowych działaczy KLD/UW, kolegów Tuska i Boniego. Nie udało się, niestety....
To, z czym mamy od lat do czynienia, to idiotyczna, zabobonna wiara w "wolny rynek" i tzw. "zdrową konkurencję" w dziedzinach, które odpowiadają za prawidłowe funkcjonowanie państwa. To wiara w to, że można zarządzać procesem o dowolnej liczbie zmiennych i punktów kolizyjnych, co już dawno wykluczyła teoria chaosu.
Wbrew tytułowi nie będę pisać szczegółowo o kolei – dziś bardzo dobrze opisał to Szczurobiurowy. Dodam tylko, że podział na spółki mające wzajemnie sprzeczne interesy w wypadku kolei to ciężki idiotyzm i że ten eksperyment przećwiczono już dawno w Anglii i wyciągnięto wnioski. Kolej nie jest od tego, żeby przynosiła zyski, tylko żeby umożliwiała wypracowanie zysków wszelkiego rodzaju w innych dziedzinach.
I dopiero taki bilans coś mówi. Ale do tego potrzebna jest umiejętność zarządzania przestrzenią jako całością > fizyczną, społeczną i ekonomiczną. Naraz!!
Akurat tym zajmuję się zawodowo i wiem, że większość obecnie modnych u nas teorii, wg których jest kreowany tzw. "rozwój", to modele kompletnie przestarzałe i nieodpowiedzialne. Przykład pierwszy z brzegu to rozwój metropolitarny kraju wg Boniego, skutki można na przykładzie drastycznym prześledzić choćby w Meksyku czy Kolumbii.
Model metropolitarny padł kompletnie w latach 70-tych na rzecz modelu zrównoważonego rozwoju, teorię opisał m.in. Toffler w "Trzeciej fali"(1980).
Dlaczego oni wpychają na siłę głupoty????
Dwudziestoletnia już moda na osobisty, egoistyczny sukces doprowadziła do kompletnego zaniku odpowiedzialności za skutki społeczne. W system wpisano tysiące zabezpieczeń przed osobistą odpowiedzialnością, a zarządzanie systemami dla dobra wspólnego, czyli non profit, stało się czymś w rodzaju herezji.
Modele/strategie rozwoju budują socjologowie na podstawie ankietowania pobożnych życzeń, a nie fachowcy od zasobów środowiskowych i możliwości techniczno-ekonomicznych pod kierunkiem specjalistów od przestrzeni. Ten proces trwa od 89 roku i najlepiej określa go powiedzenie Balcerowicza o Śląsku sprzed 20 lat > "wszystko musi się rozpaść, a potem zbudujemy coś od nowa" (oddaję sens, dosłownie już nie pamiętam, ale są świadkowie tej przemowy).
Liberalny, pożal się Boże, eksperyment, po 20 latach intensywnego wprowadzania doprowadził do stanu państwa, jaki mamy dzisiaj.
CHAOS. Za dużo nieprzewidywalnych zmiennych. Za mało stałych węzłów. Plus pozbawiony odpowiedzialności osobistej czynnik ludzki.
Eksperyment na tzw. "żywej tkance" kończy się destrukcją podstawowych mechanizmów regulujących procesy funkcjonowania państwa.
Językiem bardziej zrozumiałym można powiedzieć, ze Tusk dotrzymał obietnicy jeszcze z czasów KLD – jak najmniej państwa. Fakt, państwo już padło – tyle, że wcale nas od siebie nie uwolniło, ba – skazało na uzależnienie od totalnego bałaganu i na finansowanie tego bałaganu.
Kiedy remontujesz stary dom, masz mało pieniędzy i nie masz fachowców, musisz przyjąć rozwiązania bezpieczne i nie naruszające podstawowej struktury nośnej.
Musisz postępować rozważnie i nie silić się na eksperymenty – bo inaczej wszystko po prostu może się zawalić (widziałam parę takich "eksperymentów" realu).
Dom pod nazwą Polska wszedł już w stan "zagrożenia katastrofą". Naruszono podstawowe "struktury nośne".
Mówiąc wprost – strach z domu wychodzić, strach iść do lekarza, strach wsiąść do pociągu, strach posłać dziecko do szkoły. I jeszcze za ten strach trzeba płacić.
Komentarze