eska eska
4900
BLOG

Solidarność i czterdziestolatki

eska eska Polityka Obserwuj notkę 267

 

 

Od dłuższego już czasu obserwuję zjawisko, które polega na tym , iż dla pokolenia właśnie czterdziestolatków Solidarność jest chłopcem do bicia. Każda dyskusja na temat Sierpnia 80’ prędzej czy później zbacza na temat SB, prowokacji, Bolka, zdrady Okrągłego Stołu itp. Właściwie można to podsumować tak, że ta Solidarność była kompletnie nieudaczna, wszyscyśmy się dali zrobić w durnia i wpadliśmy w jeszcze większe nieszczęście. Dzisiaj komentarze w podobnym tonie możemy przeczytać pod notką Igora Jankego. Dlatego spróbuje opowiedzieć o tym, o czym dziś już nikt nie pamięta.

Materiały, które trafiły do USA za sprawą płk Kuklińskiego, zawierały wiele bezcennych danych szczegółowych, natomiast w sferze ogólnej nie były tajemnicą, ZSRR szykował się do wojny od lat. Ponieważ miałam na studiach obowiązkowe szkolenie wojskowe, to przecież pamiętam, do czego nas tam przygotowywano! Cały ten obraz wojny, kolejne uderzenia atomowe, szanse przeżycia, przydziały do obsługi schronów atomowych – to wszystko było oficjalnie wykładane, a potem ćwiczone na ćwiczeniach samoobrony. Sama miałam jakiś przydział do oddziałów sanitarnych.

Oczywiście uczono nas, że to Zachód nas napadnie, ale przecież nikt normalny już w to nie wierzył!

Z jednej tylko rzeczy nie zdawaliśmy sobie sprawy – że ci szaleni starcy za Breżniewa rzeczywiście byli aż tak bliscy decyzji o ataku!  O tym dowiedzieliśmy się dopiero po latach. A oni naprawdę chcieli tej wojny, bowiem zdawali sobie sprawę, że za chwilę Zachód ich przegoni na tyle, że zwycięstwo rewolucji na świecie szlag trafi.

Dwie sprawy przesądziły o tym, że wszystko się zatrzymało, po pierwsze Afganistan. Wejście do Afganistanu było jak najbardziej uzasadnione w świetle planów Sowietów, nie przewidzieli jednak, że zamiast tygodniowej ruchawki afgańscy górale wydadzą wojnę na śmierć i życie. To był rok 1979.

Latem 80’ wiedzieliśmy jedno – Ruskie chyba do nas nie wlezą, bo mają wystarczający kłopot w Afganistanie, dlatego trzeba się rozpychać jak się da, korzystając z okazji. I Solidarność szła jak burza przez całą Polskę. O sprawie przesądził jednak dopiero wybór Reagana i jego ostrzeżenie wobec Sowietów w jedynym groźnym momencie, tzn. pod koniec 1980 roku. Potem to już była tylko zwykła zdrada i podłość Jaruzelskiego.

Breżniew zdechł w końcu w listopadzie 1982 roku i było po temacie. Sowiety zaczęły się przygotowywać do zmiany, a u nas zaczęła się również padgatowka do wielkiego skoku na kasę. Co było dalej, to wszyscy mniej więcej wiedzą, zdrada elit, naiwność zwykłych ludzi itp.

Wielokrotnie spotkałam się z tym, że ludzie, którzy mieli w roku 80’ po kilka, kilkanaście lat, odczuwają jakąś straszną niechęć do Solidarności i ja to dziś doskonale rozumiem. Oni jako dzieci przeżywali tę naszą euforię i zaangażowanie  dużo mocniej. I dużo bardziej zostali przestraszeni stanem wojennym, aresztowaniami bliskich, tym okropnym brakiem wszystkiego na co dzień. To nie nam, ludziom Solidarności, to tym dzieciom stan wojenny zrobił największą krzywdę. Ale na litość – kiedy teraz pytacie, co zrobiliśmy z Solidarnością, to ja uprzejmie przypominam, że masowy, stawiający na głowie całą Polskę ruch Solidarności i bezprzykładny opór Afgańczyków być może uratowały świat przed wojną atomową. 

A co Wy zrobiliście przez ostatnie 20 lat?

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka