eska eska
1510
BLOG

Cyberwojna, czyli o co chodzi naprawdę?

eska eska Polityka Obserwuj notkę 63

Określenie „cyberwojna” jest używane jako opis sytuacji, gdzie hakerzy jednego państwa atakują systemy zarządzające infrastrukturą bytową, ekonomiczną lub wojskową innego państwa.
Sytuacja, w której kraje/państwa rywalizujące starają się osłabić/zniszczyć możliwości działania przeciwnika, jest znana od zawsze, zmiana dotyczy jedynie używanych narzędzi i metod. Jest oczywistością, że te narzędzia i metody dostosowują się do aktualnego poziomu i metod zarządzania systemami. Kiedyś łapano gońców, potem cięto druty telegrafów czy telefonów, później niszczono nadajniki radiowe – dziś rozwala się serwery. Tymczasem prawdziwa cyberwojna toczy się gdzie indziej, a jej celem jest wykorzystanie demokracji i powszechnego dostępu do informacji do sterowania społeczeństwami.
Putin nie musi się obawiać demokracji, w Rosji to fikcja, natomiast kraje Zachodu są zależne od kartki wyborczej i, paradoksalnie, im uczciwsze wybory, tym większa szansa na wybór kretyna, który podda się bez walki. Należy tylko odpowiednio nastawić dane społeczeństwo, a tu trzeba przyznać, że możliwości i umiejętność działania Rosji w tej dziedzinie są potężne, pracuje na to całe doświadczenie służb sowieckich.
Opinia publiczna w Polsce po Smoleńsku może stanowić podręcznikowy przykład ogłupienia i zastraszenia, mało tego – to prorosyjskie działanie jest intensywnie kontynuowane, chociażby przez ostatni atak, czyli próby powołania speckomisji w/s Macierewicza.
Tu należy zastanowić się nad jedną rzeczą – otóż ten prorosyjski atak w Polsce wychodzi od Palikota, który zanim został posłem, był członkiem Komisji Trójstronnej
a stąd już blisko do słynnej grupy Bilderberg. O co w tym wszystkim chodzi?
Spójrzmy na inny temat, który zaprząta najważniejsze głowy na świecie, czyli na potężną bańkę finansową, wyprodukowaną przez światowy system bankowy oraz na, de facto, niespłacalne zadłużenia poszczególnych państw, z USA na czele. Cała ta pula pieniędzy, będąca teoretycznie w obiegu poprzez m.in. giełdy, nie ma już nic wspólnego z rzeczywistością, to czysta fikcja, a banki, które to „wyprodukowały”, próbują utrzymać system finansowy kosztem obywateli poszczególnych państw – tu znowu przykładem Polska. Tyle się mówi u nas o demografii i o zawaleniu się systemu ZUS, a jakoś nikt nie chce zauważyć, że w 2014 obsługa długu publicznego (czyli spłaty) wyniesie 36 mld zł i tylko dlatego, ze umorzono papiery wartościowe OFE, inaczej byłoby to około 43 mld zł, podczas gdy w roku 2008 to było 25 mld zł. Czyli w roku 2013 prawie dwadzieścia miliardów więcej niż w 2008  szło na spłaty za te stadiony i inne zabawki, pobudowane z unijnych pieniędzy, a drugie tyle jako rekompensata dla ZUS za składki do OFE, zaś składka do OFE była natychmiast pożyczana budżetowi i powiększała dług publiczny – czujecie ten numer? Pożyczamy kasę za granicą, dopłacamy do OFE, żeby OFE mogło nam te naszą kasę pożyczyć jako swoją. Genialne!
Jak już napisałam, to wszystka fikcja i to się za chwilę zawali – jak to się ma do cyberwojny? Nie wiem, ale mam taką teorię:

Banki chcą wojny, bo to pomoże ukryć reset finansowy, wyrównać pieniądze i jeszcze zarobić. Rosja tak naprawdę nie chce wojny, bo jest za słaba, dlatego próbuje zastraszyć społeczność Zachodu i osiągnąć swoje na tyle, żeby utrzymać swoje rynki zbytu surowców i się nie zadławić. Niemcy też nie chcą wojny, chcą ekspansji kolonialnej przy pomocy pożyczanej kasy z UE, już dawno ustalili strefy wpływów z Rosją. No i oprócz Ukrainy mamy wojnę na Bliskim Wschodzie. A wszystko przykryte potężnym atakiem propagandy pro-rosyjskiej i pro-palestyńskiej. Co z tego będzie?
Nie mam zielonego pojęcia, brak silnego przywództwa USA może doprowadzić do tragedii, taka prawda.....

 

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka