eska eska
1874
BLOG

Woodstock? Spokojnie, to tylko karnawał

eska eska Polityka Obserwuj notkę 75

 

Zapewne wielu PT Czytelników kojarzy karnawał głównie z czasem zimowym, czasem różnego rodzaju imprez i zabaw pomiędzy świętem Trzech Króli a Wielkim Postem. Tymczasem tradycja karnawału, wywodzona jeszcze z okresu antycznego, a silnie rozwinięta w miastach średniowiecznych, dotyczyła czegoś innego. Było to tzw. "pożegnanie mięsa", czyli kilka dni przed Środą Popielcową, kiedy to następowało  zawieszenie lub zakwestionowanie normalnie rządzących światem praw i oficjalnych hierarchii.
Miasta przechodziły we władanie miejscowego króla żebraków, lub też, w miastach akademickich, we władanie żaków (nota bene ci ostatni bywali czasami dużo gorsi). Panowało kompletnie rozprzężenie, totalne pijaństwo i obżarstwo tudzież rozpusta, i tak przez kilka dni. Powszechnie brało w tym udział pospólstwo, ale i ludzie z wyższych stanów też sobie folgowali. Jeśli ktoś nie chciał być narażony na zaczepki, kradzież czy poturbowanie, mógł się tylko zamknąć na cztery spusty w domu, najlepiej z bronią w pogotowiu.
To przyzwolenie na wszelkie grzechy było naturalnym sposobem na "spuszczenie pary", że napiszę kolokwialnie. Po takim szaleństwie, o które nie czyniono wyrzutów, można było znowu jakoś żyć w strasznych warunkach przeludnionego i śmierdzącego Paryża czy innej ówczesnej metropolii. Do następnego karnawału....
Czymże jest nasz dzisiejszy para-woodstock Owsiaka, jak nie czasem karnawału dla tysięcy młodych ludzi, którzy na co dzień tkwią w rzeczywistości bez marzeń i przyszłości? Ci bardziej samodzielni i operatywni emigrują, ci bardziej zniewoleni, przestraszeni lub mniej energiczni tkwią w pułapce braku przyszłości i uzależnienia od wielkich korporacji czy sieci marketów, na umowach śmieciowych, w szkołach, po których nie ma dla nich pracy itp. No to raz do roku jadą się wyszaleć....
Indoktrynacja na miejscu jest de facto mało warta, bo niewiele osób z tego korzysta, jest to raczej ukłon Owsiaka w stronę sponsorów. Reszta szaleje po nocach na koncertach, potem leczy kaca lub w stanie stałego upojenia wyczynia różne durne harce – do następnego wieczoru i koncertów, i tak przez trzy dni, do kompletnego ogłupienia. Takie coś w gwarze młodzieżowej od dawna nosi nazwę "resetu mózgu" i ma tę samą funkcję co karnawał w średniowiecznym mieście > spuścić parę, zapobiec buntom i rozruchom, dać się wyszaleć aż do umęczenia, a potem znowu rok beznadziejnej egzystencji, rozjaśnianej tylko myślą o następnym Woodstocku. Zarówno w Średniowieczu jak i dziś władza dobrze wiedziała, co robi, nie tylko zezwalając, ale nawet aranżując takie imprezy.
Organizowany w czasie tego naszego bieda Woodstocku Przystanek Jezus czy inne próby nawracania tej rzekomo strasznie zepsutej młodzieży świadczą o kompletnym niezrozumieniu zjawiska. Problemem nie są pojawiające się elementy satanistyczne czy ogólna "ruja i porubstwo", tudzież pijaństwo czy nawet narkotyki, bowiem to naturalny niejako składnik karnawału, czyli zawieszenia praw dnia codziennego. Ale, jak powiada stare przysłowie – dobrego karczma nie zepsuje, złego kościół nie naprawi.
Problem leży zatem zupełnie gdzie indziej, a mianowicie w tym, że nikt dla tej młodzieży nie ma innej oferty, za to wszyscy chcieliby ją przeciągnąć na swoją stronę. Jeśli tylko gdzieś pojawią się środowiska, które samoczynnie i "oddolnie" organizują sobie sposoby rozwijania swoich zainteresowań, natychmiast z jednej strony pojawia się władza, która chce to rozbić lub zindoktrynować, z drugiej politycy, którzy chcą to wykorzystać dla swoich celów, mamy tu wszak w pamięci klasyczny przykład ruchu kibicowskiego czy historię Marszów Niepodległości.
Mówiąc krótko – młodzież ma być głupia i potulna, a w nagrodę może sobie raz w roku zaszaleć.
Ale młodzież nie jest wcale taka głupia, owszem, jest źle wyedukowana z nie własnej winy, ale ta sama młodzież pracuje z prof. Szwagrzykiem, robi patriotyczne oprawy na meczach, manifestuje w godzinie "W". Ktoś tu zaraz napisze, że nie ta sama – nie łudźcie się, naprawdę bylibyście zdziwieni, gdybyście znali prawdę.
Młodzież musi się wyszaleć od czasu do czasu - niestety, nikt nie ma dla niej lepszej oferty. Kontrofertą nie są pielgrzymki czy spotkania patriotycznych grup, polegające na nieustających wykładach. To musi być impreza, dobre zespoły itp., tylko zamiast błota trzeba zaoferować coś innego.
Mogłabym podać wiele przykładów takich działań, ale nie w tym rzecz, żeby tu wymyślać program. Chodzi mi o to, że trzeba zaproponować coś, co pozwoli na własną inwencję, pokazanie swoich umiejętności, dobrą rywalizację. Coś, co ich zainspiruje do działania u siebie, czym będą się mogli pochwalić. Sęk w tym, że ktoś to musi to zorganizować i zdobyć na takie coś kasę – są chętni? Jakoś nie widać....
Za to wszyscy są chętni do pouczania. To fakt, że wiele zachowań na imprezie Owsiaka budzi oburzenie, a nawet obrzydzenie, ale przebić to można tylko w jeden sposób – lepszą imprezą. Taka prawda, niestety. Przypominanie sobie o młodzieży raz do roku, kiedy tapla się w błocie w Kostrzynie, i rozdzieranie szat to nie jest sposób na walkę z lewacką indoktrynacją. Zwłaszcza że tak naprawdę nie o indoktrynację tam chodzi, tylko o ogłupienie i zablokowanie naturalnego buntu młodych.
Owsiak organizuje igrce dla niewolników, trzeba zorganizować igrce dla ludzi wolnych. Zakładając z góry, że całkiem bez alkoholu i różnego rodzaju dzikich wybryków się nie odbędzie, bo cudów nie ma.

 


eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka