Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa...
Przeczytałam sobie nie dalej jak wczoraj o znakomitym wręcz wyroku polskiego sądu, który to sąd uznał określenie „polskie obozy koncentracyjne” za niegroźne i w ogóle zgodne z prawdą, bo wszak były w Polsce > wzmiankowana notka TUTAJ.
I pomyślałam sobie, że poziom paranoi i zwykłej głupoty wykształciuchów przekroczył już wszelkie granice. Zwłaszcza, że w opisywanym przypadku rzecz dotyczy obozówBuchenwald i Ravensbrück. Trzeba naprawdę mieć coś z głową, żeby nie wiedzieć, że to nazwy niemieckie, przecież....
Aha, a guzik! Skąd sierota, która nie uczyła się porządnie geografii, ma to wiedzieć? Przecież Auschwitz–Birkenau jest w Polsce.
I tu leży pies pogrzebany, w zmianie języka. Otóż miasto nazywa się przecież Oświęcim, a Birkenau to Brzezinka. Skąd nazwy niemieckie?
W październiku 1939 r. część województwa krakowskiego wraz z Oświęcimiem włączono do Rzeszy Niemieckiej. Nazwa miasta Oświęcim została zmieniona na Auschwitz. Polaków z miasta i okolicznych miejscowości przesiedlano do Generalnej Guberni, a na ich miejsce zaczęli przyjeżdżać osadnicy niemieccy i Volksdeutsche (obywatele państw okupowanych, wpisani na niemiecką listę narodową)
Niemieckie nazwy noszą obozy założone na ziemiach niemieckich albo przyłączonych do Rzeszy po 39 roku, czyli mówiąc wprost – są to obozy założone na terenach państwa niemieckiego. O ile o obozach leżących w Generalnej Guberni można by od biedy powiedzieć, że leżały na ziemiach polskich pod zarządem Rzeszy, to na pewno nie Buchenwald, Ravensbrück, ale także nie Auschwitz–Birkenau.
Jak zresztą w ogóle mogły być polskie obozy, skoro Polski wtedy nie było????? Jak prawnik może nie wiedzieć o rzeczy tak oczywistej?
Daliśmy sobie zrobić wodę z mózgu nie tylko w tej sprawie. Przez całą moją młodość i dzieciństwo używano powszechnie takich określeń jak:
1. Sowieci, ruscy – oznaczały komunistów z ZSRR. Nikt nie mówił Rosjanie, bo Rosjanie lub ich potomkowie żyli także wśród nas, często uciekinierzy z Sowietów po rewolucji październikowej. To były dwa zupełnie odmienne typy ludzi i znajdowało to odbicie w języku.
2. Hitlerowcy, szwaby – oznaczały najeźdźców z III Rzeszy. Owszem, używano słowa Niemcy, ale nie na co dzień. Tu rozróżnienie nie było aż tak ostre, ale w potocznym języku spotykane powszechnie.
Byli także Ukraińcy i banderowcy, Ślązacy i folksdojcze – te słowa miały własne znaczenie, używano ich precyzyjnie, a nie zamiennie, bo wtedy jeszcze ludzie wiedzieli i pamiętali. Przynajmniej ludzie z Kresów, bo w takim otoczeniu wyrosłam.
Dzisiaj Rosjanie to wszyscy mieszkańcy Rosji, choć to przecież nieprawda. Obozy założyli jacyś naziści, nie wiadomo, kto to był, a w czasie II wojny istniała jakaś Polska, na której terenie zakładano obozy śmierci. Tak na naszych oczach zakłamano język i pozwoliliśmy na to!
Wymienione wyżej obozy były niemieckie, bo założone na terenie państwa niemieckiego, a jak ktoś nie chce obrażać współczesnych Niemców, to niech mówi hitlerowskie. Rosja rządzą post-Sowieci, czyli ruscy, Putin diabli wiedzą kim jest z urodzenia, ale na pewno jest ruski, a Rosjaninem może być niejako przy okazji.
Proponuję przywrócić normalność, a jak ktoś twierdzi, że to mowa nienawiści, to jest po prostu głupcem albo człowiekiem działającym celowo na szkodę Polski i Polaków.
Wszystkim, którzy chcieliby zrozumieć, jak poprzez m.in. kombinacje "językowe" zakłamywana jest od lat historia Śląska, polecam moją książkę "Kapliczki wiejskie. Opowieść o cystersach i o Śląsku" (okładka obok na obrazku). Informacje o książce tutaj > http://eska.salon24.pl/604048,smutna-wiadomosc-dla-niektorych-czyli-moja-ksiazka, a kto chciałby zamówić (koniecznie:), to proszę wysłać maila na adres: kapliczkiwiejskie@interia.pl
A gdyby ktoś chciał zobaczyć, jak wyglądają dożynki na Śląsku, to zapraszam jutro do Jankowic (koło Rud Raciborskich). Początek to pochód dożynkowy o godz. 11:00 - naprawdę warto!
