eska eska
3015
BLOG

Wsi spokojna, wsi wesoła.... a tu wojna nuklearna!

eska eska Społeczeństwo Obserwuj notkę 73

.....Przez ponad pół wieku, tuż obok dzisiejszej, znanej wszystkim górnośląskiej metropolii poprzemysłowej, cystersi budowali potężny jak na owe czasy obszar gospodarczo - kulturowy, oparty na tradycji polskiej i katolickiej. To właśnie język polski był ważną tarczą przeciwko sekularyzacji i zmianie wyznania. A kiedy przyszło najgorsze, czyli likwidacja klasztoru przez Prusy, na wsiach stały już pierwsze prywatne kaplice wybudowane z inspiracji cystersów (.....) Po kasacie zakonu ruch budowy kaplic narasta i trwa nieprzerwanie aż do II wojny światowej. Kaplice powstają na gruntach prywatnych za pieniądze mieszkańców, nie są własnością ani Kościoła, ani zakonu, a więc nie podlegają kasatom sekularyzacyjnym. Tworzy się nowy obyczaj kulturowy, który ma zasadniczy wpływ na kształt przestrzeni wyznaczając, zazwyczaj w centralnym miejscu wsi, przestrzeń sacrum, opieka nad którą jest powierzona miejscowej społeczności poprzez jej własną, samodzielną decyzję (....) Prusacy skasowali klasztor cystersów, zniszczyli jego księgozbiór, zrabowali cenne przedmioty kultu. Nie zdołali jednak zatrzeć owoców wielowiekowej pracy i modlitwy białych braci – są one trwale obecne i w krajobrazie i w obyczaju śląskiej ziemi.....

        To wyżej to cytat z okładki mojej książki.Tradycyjne obyczaje do dziś wyznaczają rytm życia wiosek poklasztornych ( TU przykład). A przecież przez ponad 550 lat działalności klasztoru cystersów w Rudach nigdy nie było w nim naraz więcej niż 30-40 zakonników, często zaledwie kilkunastu. Tu trzeba dodać, że klasztor musiał być samowystarczalny, nie dostawał żadnych super „budżetów”, owszem, miał z nadania fundacyjnego bardzo duży obszar, niemniej w momencie fundacji to była puszcza na piaskach i kilka zaledwie niewielkich osad. Jak to się stało, że potrafili tak silnie wpłynąć na kształt i tradycję  tej ziemi? I to jest tak zwane „dobre pytanie”, jak mawiał niejaki Maleszka.
         O gospodarce, a przede wszystkim o organizacji pracy i współdziałania cystersów możecie przeczytać Państwo w książce, ja chciałam się tu podzielić inną refleksją – wyniki działania cystersów nie tylko w Polsce, ale w całej Europie są najlepszym dowodem na to, ile można zdziałać i jak dalece można wpłynąć na bieg historii pod każdym względem, o ile się ma dobry program i realizuje go z żelazną konsekwencją. Jak ważną rolę w realizacji programu odgrywają nie tyle pieniądze, co odpowiednia formacja i dyscyplina jego realizatorów. Jak dalece, w sposób konsekwentny i roztropny, można zapobiegać manipulacjom owych „budżetów”.
    Od paru dni jesteśmy straszeni bombą atomową, co to niby ma spaść na Warszawę. A ja pytam – po co? Co niby takiego jest w tej Warszawie, żeby trzeba by ją było zniszczyć? Po co Putinowi Estonia czy Łotwa rozwalona bronią jądrową? Odpowiedź jest doprawdy prosta – potrzebna jest zastraszona Polska i pozostałe demoludy, i to nawet nie tyle Rosji, co temu durnemu Obamie, który wpakował się w Syrii w paranoję, a teraz Dżihad zagroził  Putinowi i nagle Władimir jest znowu przyjacielem Murzynka Bambo. A my mamy się dać przestraszyć i znowu nas wepchną w kolejną Jałtę. Co ma do tego zakon cysterski?
    Otóż ma bardzo dużo – jest przykładem działania mężnych ludzi, którzy byli wierni swojemu powołaniu i zasadom działania bez względu na warunki zewnętrzne. Więcej, potrafili na nie wpływać swoją działalnością (np. zapobiegać spekulacjom cenowym na żywności), blokować sytuacje niekorzystne, a w sytuacji ostatecznego zagrożenia znaleźć sposób na przedłużenie swojej misji w innej formie. Nadali kształt sporej części naszego świata, ten kształt rzeczywisty, zachowany do dziś – w postaci całej sieci osadniczej i obyczaju kulturowego.

    Czy to można powtórzyć? Ależ oczywiście, że można, ba – to się dzieje stale. Szkoda tylko, że naszej obyczajowości kształt nadaje McDonald i TVN. Że tworzone sieci po prawej stronie opierają się głównie na osobie ”wodza” (podobnie jak partie polityczne), a nie na formowaniu przywódców lokalnych i żelaznej konsekwencji w realizacji programu. A same programy obejmują raczej działania „godnościowe”, a nie konkretne i wymierne. Dlaczego nie ma sieci katolickich doradców prawnych? Sieci świetlic dla dzieci? Stowarzyszeń/spółdzielni wiejskich czy rzemieślniczych? Dlaczego każdy musi przebijać się sam?
       Zastraszanie jest łatwe w przypadku społeczeństwa zatomizowanego, pozbawionego wparcia w lokalnej społeczności i lokalnych grupach pomocy, rozbitego na grupy i podgrupki poprzez propagandę medialną i system urzędniczy. Marzy mi się organizacja sieciowa realizująca program naprawy z całym poświęceniem, bez oglądania się na „budżety”, za to na tyle silna i zdeterminowana, żeby stawić czoło przemocy medialnej i prawnej, organizacja złożona z ludzi dumnych i pewnych swojej misji, nie ulegających wpływom i zastraszeniu, gotowych do pomocy słabszym.
Marzy mi się..... cóż, może nastąpi cud i znajdzie się trzydziestu młodych ludzi? Tyle ich było, kolegów i krewnych, gdy wstępowali do zakonu w Cîteaux w 1112 roku. Ich przywódca, Bernard de Fontaines, miał zaledwie 22 lata. Po zaledwie trzydziestu kilku latach  mieli prawie 350 opactw w całej Europie i umieścili swojego współbrata na tronie papieskim.
      Historia cystersów podtrzymuje mnie na duchu, kiedy słyszę nieustające narzekania na niemożność, na brak kasy, na przewagę „tamtych”. Cuda są możliwe, trzeba tylko chcieć i wierzyć w powodzenie. No i oczywiście trzeba dobrze rozpoznać rzeczywistość i umiejętnie dobrać metody, a nie leźć za najgłupszą propagandą. To ostatnie jest najtrudniejsze, niestety, i to jest największa przeszkoda na dziś – brak właściwych metod działania.

Sto lat temu, czyli gdzieś tak w połowie lat osiemdziesiątych, Andrzej Gwiazda uczył, że stawianie sobie wielkich celów bez możliwości ich osiągnięcia powoduje w efekcie uczucie bezradności i zagubienia – trzeba postawić sobie na początku cel niewielki, ale nie odpuścić i wygrać! I pilnie tworzyć katalog tych niewielkich z pozoru zwycięstw, współpracować, dzielić się doświadczeniami, promować, być w stałym kontakcie. Proste, prawda? Ba.....
     Póki co pozostawiam do przemyślenia -  to znacznie ważniejsze od tego, ile zarobi Tusk i co jeszcze wymyśli Kopacz. I naprawdę, uwierzcie mi – żadna bomba nie spadnie na Warszawę.

Więcej o cystersach w książce, przypominam adres mailowy do zamówienia > kapliczkiwiejskie@interia.pl

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo