eska eska
2764
BLOG

Będąc młodą sklepową jestem inżynierem

eska eska Polityka Obserwuj notkę 68

     Scenka taka, z wczoraj, z Auchana > usiłuję nabyć w drodze kupna trochę świeżego,  kurzego mięska dla kotów. Panna grzebie w pojemniku i wyjmuje dość nieświeży kawałek, ja proszę grzecznie o zmianę na inny. Panna twierdzi, że wszystkie takie same i nie mam co wybrzydzać. Na co mój ślubny, że przecież „klient nasz pan”, na to panna sklepowa, że może i tak, ale bez przesady!
No to się wkurzyłam. Ciut nawrzeszczałam na pannę sklepową i dostałam świeży kawałek, ale z komentarzem, że ona jest inżynierem i ma swoją godność (sic!). Oczywiście mój ślubny natychmiast uprzejmie zapytał, dlaczego pracuje jako sklepowa i oczywiście usłyszał w odpowiedzi, że innej pracy dla niej nie ma. Wtedy ja zapytałam, czy ona jako inżynier, a więc osoba wykształcona, nie widzi przypadkiem związku między swoją umową śmieciową i wmawianiem klientom nieświeżego towaru i czy jej nie wpada do głowy, że broni de facto lewych interesów tego, który ją samą okrada? Niestety, było to pytanie retoryczne, panna sklepowa została ze swoimi fochami i tu już koniec opowiastki, teraz będzie morał:
Panna inżynier pracuje na tym mięsnym stoisku z poczuciem ogromnej krzywdy, co zrozumiałe – ale na kim się wyżywa? Ano na klientach. Szef dał jej „władzę” decydowania, komu wcisnąć nieświeże mięso i ona z tej władzy korzysta, bo to jedyna „władza”, jaką jej pozostawiono, a mnie od razu przypominają się te straszne sklepowe z mięsnych z czasów PRL. Ten sam typ uzależnienia od kierownictwa i ta sama pogarda dla kupującego. No i gdzie zawędrowaliśmy w ramach ostatniego ćwierćwiecza? Dokładnie tam, gdzie już byliśmy, tyle że zamiast planowej gospodarki grabieżczej pod nadzorem ZSRS mamy planową gospodarkę grabieżczą zachodnich koncernów pod nadzorem UE.
     Czytam, a właściwie próbuję czytać gazety i portale, a wszędzie nic tylko Kopacz, Komorowski, a ostatnio Arłukowicz – przecież to czysta paranoja! Dziennikarze i blogerzy opisują te wszystkie zjawiska z pozycji (sorry) panienki z mięsnego, kompletnie nie widząc, że to wszystko ściema i cyrk dla ubogich, że de facto chodzi o robienie szumu i dzielenie ludzi na tych, którym władza da prawo do minimum decyzji (a oni natychmiast zaczną się panoszyć) i na resztę, które zostanie „ukarana” jeszcze większym ubezwłasnowolnieniem. Ja nie wiem, może tu powinno coś dużego wybuchnąć, może jakiś wielka klęska żywiołowa pozwoliłaby nareszcie zobaczyć rzeczy takimi, jakie są naprawdę?
     W ciągu ostatnich czterech lat, zupełnie poza zwykłą pracą zawodową, mając jedynie na wstępie jakieś minimalne wsparcie finansowe uczelni, zrobiłam duży projekt. Wyszła książka, powstał film, w sobotę otworzymy wystawę fotografii. Po drodze było już kilka spotkań dyskusyjnych, projekt sam się rozkręca. Na początku miała być skromna praca o kapliczkach, zrobił się temat tożsamości Ślązaków. Mamy opracowaną rzecz architektonicznie, krajobrazowo, historycznie, socjologicznie, a także artystycznie, temat sam się rozwija dalej. Po drodze poznałam wielu wspaniałych ludzi, dostałam mnóstwo informacji, a ilość osób, które zupełnie za darmo świadczyły swoją pracę, idzie w dziesiątki. Znajdują się prywatni sponsorzy, ale także oficjalne instytucje, które zupełnie bez żadnych warunków po prostu wspierają to dzieło. I muszę wyraźnie podkreślić, że nie jestem tu żadnym wyjątkiem, w trakcie pracy nad projektem  natknęłam się na setki małych inicjatyw dotyczących historii, kultury, edukacji, a większość robiona zupełnie za darmo, bez żadnych dofinansowań, po prostu z potrzeby serca. Niektóre z nich robione naprawdę bardzo profesjonalnie. Czyli można, jeśli tylko się chce naprawdę. Wszystkie te inicjatywy mają tylko jedną „wadę”, nie przynoszą natychmiastowej kasy autorom, wręcz odwrotnie.
Dlaczego  nie ma z Polsce profesjonalnych zespołów, które pomagałyby takim projektom? Dlaczego nikt tego nie zbiera, nie tworzy sieci ludzi dobrej woli?
     Bodajże prof. Zybertowicz rzucił hasło Archipelagu Polskości – no sorry, ale jeśli to mają być emeryci z klubów GP, „nasze media”, co konkurują miedzy sobą o klienta i spryciarze od koszulek z rtm Pileckim czy gen. Andersem, to ja dziękuję. Może przestańmy z tym archipelagiem i otwórzmy oczy – dookoła setki tysięcy ludzi tworzy na co dzień świetne dzieła za darmo albo za grosze. Nie szukają sponsorów na siłę, bo nie chcą być uzależnieni od cudzych wymagań, robią to, co uważają za słuszne i potrzebne.
Z drugiej strony mamy izby, korporacje, związki zawodowe i całe mnóstwo organizacji, które próbują przejąć wszelkie inicjatywy i zablokować niepokornych. Mamy sejm, w którym jeśliby się znalazło stu posłów, którzy pracują świadomie, a nie tylko podnoszą łapki na głosowaniach i biorą kilometrówki, to i tak byłoby dużo – czy przypadkiem nie wystarczy setka posłów? Mamy niezliczone rady, gminne, powiatowe, wojewódzkie (sejmiki), rady nadzorcze i rady korporacji zawodowych, rady tego i owego, a wszystkie biorą od nas kasę i zajmują się utrudnianiem życia zwykłym ludziom.
     Taki to wygląda dzisiaj -  z jednej strony armia ludzi dobrej woli, o której nikt nie pisze, cicho o tym w mediach, a oni próbują przebijać się samodzielnie przez pokręconą rzeczywistość, a drugiej armia cwaniaków żerujących na społeczeństwie i do tego zarzynających tę kurę, co miała znosić złote jajka. Jeśli to ma być demokracja, to ja jestem śpiewaczka operowa. To jest zwykły wyzysk, a rządzą nami nowi/starzy właściciele PRL-u, tym razem PRL-bis, starannie utrzymując publisię w stanie kontrolowanej głupoty i rzekomego podziału na dwie Polski. Owszem, ten podział istnieje – na wyzyskiwanych i wyzyskiwaczy, a ścieżki kariery już się zatrzasnęły. Biedna panna sklepowa została inżynierem, zapłaciła pewnie za to niezłe pieniądze i nie może zrozumieć, że bez tatusia inżyniera, do tego dobrze ustawionego w swojej izbie czy firmie nie ma szans na pracę w zawodzie, nigdy nie miała, od samego początku ją oszukiwano.
     Nie wiem, co z tym zrobić, zwykli ludzie obchodzą tych z systemu tylko przed wyborami, poza tym są zdani sami na siebie. Może trzeba założyć korporację bezrobotnych? Związek zatrudnionych na „śmieciówkach”? A może po prostu absolutnie poza-systemowe stowarzyszenie wolnych ludzi w tym kraju? Kaczmarski mi się przypomniał >

Nie dajcie z siebie zedrzeć skór! Brońcie się i wy!
O, bracia wilcy! Brońcie się, nim wszyscy wyginiecie!


Otwarcie wystawy fotografii pt. Kapliczki wiejskie, na Zamku Piastowskim w Raciborzu, w najbliższą sobotę, 10 stycznia, o godz. 16-tej. Będzie film, będzie książka w promocyjnej cenie, będą pamiątkowe kartki ze zdjęciami. Wystawa będzie czynna do końca stycznia. Serdecznie zapraszam!

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka