eska eska
2430
BLOG

Hołdy oddawane autobusom, czyli o niewolnictwie słów kilka

eska eska Polityka Obserwuj notkę 64

Jak pamiętamy (przynajmniej niektórzy), stan wojenny wprowadzono w grudniu 1981, natomiast koniec władzy ekipy Jaruzelskiego miał miejsce w roku 1989-tym. Oczywiście nie był to koniec faktyczny, niemniej nastąpiły zasadnicze zmiany i co do tego nie ma wątpliwości. Absolutna władza trepów trwała niecałe osiem lat i doprowadziła do zupełnej klęski ekonomicznej w tamtych warunkach, a to stało się podstawowym czynnikiem wymuszającym zmiany - klęska całego sowieckiego sojuza, w tym totalna rozwałka ekonomiczna i organizacyjna w Polsce. Pod koniec komuna próbowała się ratować ustawą Wilczka, następnie weszły reformy Balcerowicza i w efekcie naród zapłacił za ten blisko ośmioletni eksperyment straszną cenę, nie tylko ekonomiczną, ale przede wszystkim społeczną.

Dzisiaj mamy podobny stan – prawie osiem lat rządów PO/PSL. Klęska ekonomiczna, zapaść społeczna, trwałe poczucie przegranej, strach przed przyszłością. Oprócz ogromnego zadłużenia i totalnego bałaganu w podstawowych dziedzinach życia mamy też do czynienia z nieprawdopodobnym wręcz spustoszeniem majątku narodowego. Swoją drogą ciekawa jestem, dlaczego nikt dotąd nie pokusił się o proste wyliczenie – rzeczywista wartość sprzedanego lub zlikwidowanego majątku, zwłaszcza przemysłowego, i cena, za jaką go sprzedano. Za to mamy aquaparki w byle małej gminie, które powoli zarastają glonami, bo nie stać samorządów na ich utrzymanie. Mamy hale sportowe, gdzie nie stać gmin nawet na ogrzewanie, mamy tysiące dróg obłożonych idiotycznymi ekranami i splajtowane przedsiębiorstwa budowlane. Mamy komplety rozkład kolei i pendolino. I tak by można wymieniać bez końca. Kretyńskie procedury w służbie zdrowia czy edukacji, wymyślane przez zidiociałych urzędasów bez jakiegokolwiek nadzoru, uniemożliwiają dobre wykorzystanie czasu i tych pieniędzy, które jeszcze są. Itp., itd. To jest małpi gaj, a nie normalne państwo, paranoja przeżera wszystko, nawet w Kościele widać tego skutki. I co dalej?
Za chwile skończą się pieniądze z Unii, zresztą te, które są, też trudno wykorzystać, bo nie ma własnej kasy na niezbędny wkład. Co różni tamten czas od obecnego, oprócz oczywiście horrendalnej wysokości długu?

Pod koniec lat 80-tych w obozie władzy byli ludzie, którzy rozumieli, że tak dalej się nie da, że trzeba „wszystko zmienić, żeby nic nie zmienić”, no i był Gorbaczow w Moskwie. Dzisiaj szefostwo tej paczki władzy jest w Brukseli, a ta ciągle jeszcze nie widzi, że właśnie Unia się rozpada. Dzisiaj de facto rządzi w Europie Merkel, a w Niemczech jest bardzo dobrze, więc nie ma powodów do wprowadzania zmian. Dzisiaj nie pojawi się żaden impuls zewnętrzny (a wręcz odwrotnie), a w ekipie władzy nie ma ludzi świadomych, że to już końcówka i za chwilę wszystko padnie. Oglądamy cyrk na kółkach, a towarzystwo, które rządziło krajem z sowiej knajpy, nie ma sobie nic do zarzucenia. A co najgorsze, społeczeństwo też zatraciło instynkt samozachowawczy, najlepszy przykład to sprawa sześciolatków i inicjatywy Elbanowskich – ile razy można zbierać podpisy i dostawać w pysk, dosłownie, w sejmie??? Jeden raz rozumiem, dwa razy – zgoda, sprawdzimy na wszelki wypadek, ale trzy razy??? Na co to pokolenie liczy i kiedy, przepraszam, zacznie używać mózgu? Albo Solidarność z tymi idiotycznymi manifestacjami – ile razy można dmuchać w wuwuzele? To jakaś paranoja zupełna, żeby przez te wszystkie lata nie wypracować skutecznej metody protestu społecznego.
Przed nami wybory. PKW na apel naukowców pokazała nareszcie jakieś wyniki i włosy stają dęba po przyjrzeniu się temu sprawozdaniu. Po kraju jeżdżą puste bronkobusy, a miejscowe władze lecą pokłonić się zdjęciu Komorowskiego, co zaczyna żywcem przypominać Koreę Płn., Usłużne pismaki tropią Żyda w rodzinie kandydata PiS. A zatroskani prawdziwi patrioci martwią się szalenie, że ten Duda za mało ortodoksyjny jest.

Na rynku w pobliskim mieście postawiono dwa obiekty w rodzaju ogrodu zimowego, będące filiami sąsiedniej knajpy, nawet nie najbrzydsze. W jednym wolno palić, w drugim nie. Ten drugi stoi pusty i ostatnio go zamknięto, w pierwszym, tym dla palących, jest pyszne jedzonko, dobre piwo i pełno gości. Bardzo przyzwoite towarzystwo, przemiła atmosfera -  to taki drobny, ale jakże charakterystyczny przykład zidiocenia władzy > z powodu absolutnego zakazu palenia padło ileś knajp, ileś ludzi zbankrutowało itp. Palić nie wolno nawet na świeżym powietrzu, co już jest idiotyzmem zupełnym, ale akcyzę ciągnąć od palaczy to oczywiście wolno, jak najbardziej. Zaraz ktoś mi tu powie, że leczenie palaczy kosztuje – chwila, całe lata płacę ciężkie pieniądze na służbę zdrowia i w ogóle, poza czasem jakąś grypą, z tego nie korzystam. Płace ciężkie pieniądze za akcyzę – to chyba coś mi się należy za to? A jak nie, to oddawać kasę, może sobie państwo nawet potrącić jakiś procent na leczenie biednych, dzieci itp. A reszta z powrotem, poradzę sobie bez  NFZ, Arłukowicza i jego paranoi.
Jak napisałam, to tylko drobny z pozoru przykład ubezwłasnowolnienia obywateli. To ubezwłasnowolnienie dotyczy już praktycznie wszystkich dziedzin, najbardziej tragiczne skutki przynosi oczywiście w edukacji i służbie zdrowia. Zostaliśmy faktycznie pozbawienie wszelkich praw, na wszystkim siedzą urzędasy i dyktują własne warunki, a naród się zachowuje, jak pod okupacją, byle przeżyć, a najlepiej stad uciec.
Patrzeć nie mogę na tego nieszczęsnego Komorowskiego, któremu ciężka choroba powoli wybija komórki w mózgu, na te straszliwie głupią premier od dolczekabana, na tego nieszczęsnego Sikorskiego z coraz większymi worami pod oczami, na spoconego Arłukowicza. Przecież oni wszyscy są chorzy, po prostu. Im już nic nie pomoże, mózgi wyżarte własną propagandą, zero kontaktu z rzeczywistością. Oni tak naprawdę już niczym nie rządzą, tu się już wszystko rozpadło – nie widzicie tego? Dyskusja nad poczynaniami władzy przypomina dyskusję nad demokracją w psychiatryku.

Na to wszystko przychodzi stosunkowo młody, wykształcony, ale i doświadczony polityk i mówi – hej, to można przecież wszystko odkręcić, wystarczy trochę zdrowego rozsądku i wiary we własne siły, damy radę! I co się dzieje? Wierzą mu najmłodsi, reszta gapi się tępo i powtarza > „nie, to się nie uda, nie, to niemożliwe.....”. Ręce opadają.
A ja coraz bardziej cenię Andrzeja Dudę. I celowo przywołałam ten przykład z zakazem palenia – bo nasz kandydat nie tylko ma właściwe przygotowanie, mądrą żonę, uroczą dorosłą córkę, porządną rodzinę, ale też pali. Znaczy – nareszcie jakiś normalny.

Co to jest normalność? Normalność jest wtedy, kiedy dorośli ludzie palący papierosy i płacący w związku z tym ogromny haracz, mogą sobie posiedzieć w knajpie z papierosem przy kawie czy piwku. W pociągach mają wagony, a w hotelach pokoje dla palących itp. Normalność jest wtedy, kiedy pięciolatek nie musi iść do szkoły, gdzie siedzi w klasie trzy godziny, a resztę spędza w straszliwie zatłoczonej świetlicy, schowany gdzieś w kątku przed „dorosłymi” dwunastolatkami. Normalność jest wtedy, kiedy lekarz słucha i bada pacjenta, a potem stawia diagnozę i zapisuje właściwe leczenie - a nie przelicza w głowie, co mu wolno, a co nie zapisać i zbadać. Normalność jest wtedy, kiedy ze złamaną ręką jadę na dyżur do chirurga, a nie po skierowanie do lekarza domowego. I tak wróciłam do swojej pierwszej notki, napisanej właśnie z powodu idiotycznych przepisów, z którymi się zetknęłam z powodu złamania. To było ponad pięć lat temu, od tamtej pory jest dużo gorzej.

Niewolnictwo to stan umysłu i wcale niekoniecznie ma związek z poglądami politycznymi. W latach 1980/81 znakomita część narodu poczuła się wolna, w 1989-tym było już dużo gorzej, ale jeszcze był spory rozpęd. Obecnie większość umie tylko żądać poprawienia procedur, zamiast wywalenia całego tego badziewia na śmietnik. Ludzie – chodzicie na rękach i wymyślacie sposoby na ułatwienie tego dość męczącego sposobu, stańcie w końcu na nogach, na litość....
 

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka