Miły facet, naprawdę go lubiłam swego czasu. Od 2002 roku członek zarządu głównego PiS, od maja 2007 jej wiceprzewodniczący. W wyborach 2007 zostaje znowu posłem z listy PiS, potem się obraża (razem z Dornem i Ujazdowskim, rozliczenia po przegranych wyborach), w efekcie w 2009 roku ląduje w PO.
I tam sobie ów miły, kulturalny człowiek spokojnie popierał wszystko, co trzeba, żył miło i radośnie - aż tu nagle siurpryza – na jego stałe, zaklepane miejsce w okręgu warszawskim Kopaczowa wsadziła Miśka Kamińskiego, a jego szurnęła niżej!
Skandal niebywały, najgorsza decyzja PO na przestrzeni ostatnich ośmiu lat - poseł Zalewski zaczął pokrzykiwać publicznie!
Po tym, jakże słusznym proteście, Kopaczowa go z listy warszawskiej w ogóle wywaliła - na jakieś, excuse-moi, zadoopie, a ten obraził się jeszcze bardziej i w ogóle teraz nie chce!
Dzisiaj proponuję Pawłowi Zalewskiemu tylko jedno: żeby zawinął rękawy, zdjął marynarkę i krawat, co będzie z pożytkiem, bo upały, poszedł do ludzi i rozmawiał z tymi ludźmi, walczył o każdy głos - powiedziała premier/za tvn.24.pl
Tak jest! W pełni popieram naszą premierę kochaną – krawat zdjąć, marynarkę zdjąć, włożyć japonki i w pola zasuszone zasuwać! Po ostatni kłos się schylić, co może jeszcze gdzieś się skrył za miedzą! Wszak mamy klęskę żywiołową i głód u bram!
I pomyśleć, że poseł Zalewski wyleciał z PiS za krytykę kampanii wyborczej partii autorstwa Miśka Kamińskiego.... Ten Misiek to jakieś fatum, goni biednego pana Pawła po partiach, nie dziwię się, że pan Paweł postanowił w ogóle zrezygnować. Taki Misiek na karku, a właściwie przed nosem – to strach się bać :)))