eska eska
2598
BLOG

Pan Bóg pisze prosto po liniach krzywych...

eska eska Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 65

Stare, mądre przysłowie. Najnowszy przykład to „występ” nieszczęsnego ks.  Charamsy. 
Jak wiemy, właśnie rozpoczął II część swoich obrad Synod Biskupów poświęcony rodzinie. Wiemy także, że jedną z osi sporu jest sprawa udzielania komunii św. ludziom po rozwodzie, żyjącym w tzw. związkach niesakramentalnych.
Sprawa trudna i bolesna, bowiem dotyka wiele osób, jednocześnie jednak jakakolwiek zmiana doktryny Kościoła w tej mierze grozi moim zdaniem katastrofą.
Dlaczego od razu katastrofą? To proste – jeśli Kościół uzna prawo do pełnego uczestnictwa w sakramentach bez zaprzestania życia małżeńskiego w nowym związku, wszyscy, absolutnie wszyscy mający tylko ślub cywilny albo w ogóle pozostający bez ślubu zapytają – a dlaczego nie my? Dlaczego ktoś, kto zawarł ślub kościelny, a potem się rozwiódł cywilnie i założył nową rodzinę, ma być lepiej traktowany od tego, kto ślubów sakramentalnych nie złamał, bo nie ślubował? Przecież ktoś, kto wg Kościoła grzeszy, nie depcząc jednak przysięgi sakramentalnej, jest chyba mimo wszystko uczciwszy od tego, kto ją zdeptał?
A zaraz za tym stoi w kolejce następne pytanie – skoro władza cywilna daje ślub parom homoseksualnym, to dlaczego Kościół tego nie chce uznać, a śluby cywilne hetero uznaje, mimo porzucenia małżonka poślubionego sakramentalnie?
Czyli, jak widać, otwarcie nawet małej furtki może spowodować wyłamanie całej bramy. Dlatego uważam, że, paradoksalnie, popisy nieszczęsnego księdza geja raczej wyjdą na dobre Kościołowi, bo pokazują drastycznie, do czego to wszystko może doprowadzić.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi. (św. Mateusz, 5/37)
I tego się trzymajmy, Kościół to nie supermarket, gdzie dla każdego coś miłego, a wszystko razem niewiele warte. W końcu istnieje mnóstwo innych wyznań, też chrześcijańskich, które wszystkie żądania wiernych spełniają – wolna droga.  Czy każdy wierzący chrześcijanin musi być członkiem akurat Kościoła katolickiego? Nie musi.
Skoro jednak uważa, że tylko KK jest właściwą drogą, to niech się tej drogi trzyma. Nikt nie powiedział, że życie w wierze katolickiej przychodzi bez trudu.
Chcesz zdobyć Mount Everest? Proszę bardzo, ruszaj w drogę. Nie wymagaj jednak, by cię tam zaniesiono, a najlepiej podrzucono śmigłowcem, bo tajemnica tkwi w drodze właśnie, a szczytu nie zdobywa się kombinując – trzeba się wlec krok za krokiem w ciężkim wysiłku, a co rusz przepaście i przeciwne wichry.  Tak to działa. Po prostu.
 

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo