eurowybory, czyli jak zwykle… a ja bardzo się cieszę z wygranej PO.
I wszystkich moich znajomych, którzy w najbliższym czasie przyjdą po porady jak nie zwariować w naszej biurokracji i załatwić rzecz najprostszą bez tony papierów i miesięcy czekania, z ogromną radością odeślę do biur poselskich PO. Uff!!
Czuję się zwolniona z troski o obywatela robionego w durnia na każdym kroku - niech obywatel zrozumie, że jego kłopoty to danina miłości dla Tuska i niech ją składa z radością!! Bo mnie osobiście jest nieźle, tyle że stare sentymenty solidarności ze słabszymi i krzywdzonymi mnie "męczyły" - i już nie będą.
Po co mi blog, do tego w kategorii "polityka"? [...]. Pomiędzy pozytywistycznie pesymistycznym Ziemkiewiczem ("naród fornali") i romantycznie pesymistycznym Wildsteinem ( "naród jak lawa..") zdałoby się trochę zimnej wody. Na łeb.
Powtórzę, co już napisałam w jakimś komentarzu - 5 czerwca 89 naród został pouczony przez swoich bohaterów podziemia, iż jest głupi i nieodpowiedzialny, bo wyciął listę krajową. I od tej pory naród ciągle jest głupi i nie dorasta do "elyt".
I tak mamy szczęście, bo do niedawna była tylko jedna "elyta", do której mieliśmy dorosnąć, czyli Salon, a obecnie wywalczyliśmy sobie prawo do dorastania do trzech - PO, PiS i SLD. Nie chcesz uchodzić za mohera i faszystę - głosuj na PO, nie chcesz być homofobem i katolem - wybieraj SLD, nie chcesz być ZOMO i postkomuną - masz PiS, choć ten ostatni wybór jest obciążony pewnym ryzykiem towarzyskim. A jak byś, obywatelu, przypadkiem chciał, żeby np. ze Śląska do Warszawy nie jechać słynną "drogą śmierci" tylko autostradą, to sobie nagwiżdż [...].
Społeczeństwo ma to do siebie, że dość długo uczy się, jak korzystać z możliwych w danej sytuacji rozwiązań politycznych z dobrym skutkiem. Czas najwyższy, żeby zacząć kombinować, jak pokazać naszym, pożal się Boże, "elytom" czerwoną kartkę.
To była moja pierwsza notka na Salonie, 8 sierpnia 2009 roku. Dość jasno, jak widać, przedstawiłam swoje motywy. Pod tamtą notką jest jeden komentarz....:)
Od tamtej pory upłynęło dokładnie 2270 dni, a ja napisałam 1318 notek, 40576 komentarzy i mam 2581075 odsłon. To zrobimy małą statystykę:
Notki – wypada jedna co 1,7 dnia, czyli circa co 40 godzin nowa, komentarze – wychodzi 18 na dzień, odsłony – 1137 dziennie, czego kompletnie nie odzwierciedla licznik nad notką, nie wiem skąd te cyfry, ale tak pisze na pasku. Mniejsza o to – chciałam tylko się pochwalić, bo narobiłam się jak wół. Do tego napisałam książkę, zrobiliśmy film, wystawy, wykłady w Roninie – rany boskie! I to wszystko za frico albo jeszcze dokładając do interesu! A całość po to, żeby dzisiaj sprawdzić sobie spokojnie wyniki wyborów i nareszcie móc odetchnąć....
Czy było warto? Jasne, że było, przecież po to tu przylazłam ponad sześć lat temu :)
I w końcu daliśmy radę, i to jest piękne!!!
A od jutra zaczynamy poważną dyskusję o ustroju i organizacji państwa i zapewniam, że nie odpuszczę, bo nie po to tu haratałam przez sześć lat, żeby teraz siedzieć z założonymi rękami i ciamkać ze szczęścia. Mamy swoich u władzy? Mają wolną rękę? To teraz trzeba to wszystko w końcu zrobić porządnie, nie ma zmiłuj!