eska eska
1646
BLOG

Ofiara korporacji

eska eska Rozmaitości Obserwuj notkę 45

Polazłam ja nieszczęsna na budowę, w minionym tygodniu, tak jakoś pod koniec. Polazłam, bo musiałam, taki zawód, nie ma wyjścia. Nie powiem, było w porządku, panowie wykonawcy grzecznie zgadzali się na poprawki, jednym słowem pełna kultura.
Wróciłam do domu, a po dwóch dniach dreszcze, gardło rypie, kaszel rozsadza – ki diabeł? Nie zmarzłam, nie przewiało mnie, a poza tym, od czasu jak mieszkam na wsi wśród sosen i brzóz, żadne dziadostwo mnie nie łapie z byle powodu.
Budowa, na której byłam, to duże przedsięwzięcie deweloperskie, żadne tam gospodarcze ekipy, wszystko jak w zegarku, harmonogramy i przepisy, jednym słowem korporacja działa sprawnie. A w korporacji, jak wiadomo, człek nie choruje. Człek jest nieustannie do dyspozycji, uśmiechnięty i zadowolony.

Dzwonię dwa dni potem „w temacie” i przy okazji przepraszam, bo chrypa taka, że ledwo mówię, a uprzejma pani na to, że oni wszyscy chorzy. Na Gripexie jadą, który, jak wiadomo, zwalcza objawy (też kiedyś raz jechałam na Gripexie, dojechałam do ciężkiego zapalenia płuc).
No i zrozumiałam, że towarzystwo poprzeziębiane i chore (ale bezobjawowo) nachuchało na mnie milionem zarazków i teraz ledwo dycham. Takie są skutki zadawania się z korporacją....

 

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości