eska eska
2115
BLOG

O społeczeństwie obywatelskim i o głupocie

eska eska Polityka Obserwuj notkę 86

Tytułowa głupota jest moja, jak najbardziej własna i osobista. Tu należy się PT Czytelnikom pewne wyjaśnienie – otóż zawodowo od zawsze tkwię w problemach samorządu, a od 2000 roku całkowicie tylko temu się poświęciłam. Współpraca z małymi gminami, potem przeprowadzka na wieś, jednym słowem Polska powiatowa. Setki, ba, tysiące chyba studiów i koncepcji, kilkadziesiąt przypadków bardzo sensownej współpracy, skutkującej realizacją naszych projektów w praktyce.
Pierwszym sygnałem dziwnych zmian była likwidacja mojego przedmiotu w programie nauczania na moim wydziale. Nie tylko mnie „zlikwidowano”, padły przedmioty urbanistyczne prowadzone „od zawsze”. Zamiast tego wprowadzono przedziwne rewitalizacje i nauki o mediacjach – nie mogłam zrozumieć, o co chodzi. Przecież urbanista jest od projektu, a nie od mediacji.
I wiecie co? Dopiero wczoraj mnie nareszcie oświeciło ostatecznie! Dopiero wczoraj zrozumiałam, dlaczego moje nieustanne przypominania o znaczeniu samorządu gminy nie mają żadnego sensu....
Najpierw wysłuchałam wykładu prof. Nowaka [TUITAJ], a potem przeczytałam straszne zdanie prof. Glińskiego [TUTAJ] > Inne [nasze] programy to wzmacnianie i obywatelskie unowocześnianie takich instytucji jak Ochotnicze Straże Pożarne i Koła Gospodyń Wiejskich. Warto im pomóc i umożliwić rozwój.
Jezus, Maryja, Józef! Tylko nie to!


W mojej wiosce mamy (niecałe 400 dusz - wymieniam z pamięci, pewnie nie wszystko) > Sylwester, wieczór kolęd, kuligi, topienie Marzanny, sprzątanie lasu, Dzień Dziecka, półkolonie dla dzieci latem, letni festyn, dożynki, dzień Seniora, całodzienne centrum komputerowe, drużynę piłkarską biorącą udział w rozgrywkach międzygminnych, aerobik, uroczystości z okazji rocznic długowiecznych mieszkańców i długoletnich małżeństw, stronę na fejsie, a to tylko stałe punkty w programie. Oczywiście mamy OSP i Koło Gospodyń Wiejskich, dzięki Paniom z Koła moi studenci mieli za grosze fantastyczne wyżywienie na obozach studenckich, realizowanych w siedzibie OSP/sołectwa na zasadzie prywatnego dogadania się (oficjalnie nie było szans na załatwienie).
Przyznaję uczciwie – jestem głupia, bo żyję w gminie, która jest daleko od „społeczeństwa obywatelskiego”. Tutaj wszyscy wszystkim mówią „dzień dobry”, a moje warszawskie wnuki uwielbiały tu przyjeżdżać, jak były małe, bo mogły szaleć po łąkach dookoła bez nadzoru mamy czy taty. Bo tu wszyscy pilnują i nie ma obaw, że ktoś dziecko skrzywdzi lub zdarzy się coś złego , a nikt nie zauważy.
Dobra, wracajmy do początku – mnie się zawsze wydawało, że to samorząd gminny jest od tego, żeby załatwiać sprawy mieszkańców, dlatego od półtora roku apeluję o przywrócenie rangi radnym gminnym, ograniczenie władzy burmistrzów czy prezydentów i uporządkowanie miejsca sejmików wojewódzkich w systemie władzy.
I dopiero wczoraj do mnie dotarło, jaka jestem głupia!
Najważniejsze jest „społeczeństwo obywatelskie”, czyli wyspecjalizowane NGO-sy, które wypełniają te zadania, które niegdyś załatwiała PZPR, a teraz, w demokracji, władzy nie wypada. Prosty przykład, fundacja Stocznia, ta, co to najpierw wicepremier twierdził, że nie wie o co chodzi, a potem przyznał, w wywiadzie, że sam podpisał dla nich dotację. Fundacja dostała zlecenie, cytuję> W ramach projektu wspieraliśmy trzy lokalne samorządy w realizacji procesów partycypacyjnych (włączających mieszkańców i/lub lokalne organizacje pozarządowe). 
A ja od 1989 roku wierzę w to, że to radni, wybierani przez mieszkańców, powinni reprezentować ich interesy! Że od tego są dyżury radnych, komisje rady, interpelacje na radzie itp. Że trzeba przywrócić  prawa radnych gminnych i ograniczyć samowolę wójtów/burmistrzów/prezydentów oraz upolitycznionych powiatów i sejmików wojewódzkich! No głupia byłam i tyle....


Społeczeństwo obywatelskie to nie my wszyscy, decydujący o naszych sprawach, to elity, towarzystwa, wyspecjalizowane NGO-sy, które szkolą i radnych i zwykłych ludzi w jednym > w podporządkowaniu się aktualnie obowiązującym trendom.  
HGW zamówiła w tejże fundacji specjalny projekt służący porozumieniu z ludnością, poza radnymi. Byłam świadkiem realizacji takiego działania w Gliwicach, temat był bardzo gorący, chodziło o przebudowę polderów wylewowych wbrew logice i fizyce. Dyskusja była gorąca, najpierw uciekł projektant, potem bronił decyzji prezydenta wynajęty facet, a pewna dziunia z mojego wydziału usiłowała namówić mieszkańców do mediacji, kiedy nie było już o czym mediować. Zostałam poproszona o pomoc, więc wyjaśniłam mieszkańcom, jak zostali zrobieni w durnia, tylko tyle mogłam zrobić na tym etapie. Dziunia działa oczywiście w ramach „społeczeństwa obywatelskiego”.
Cóż, z wykładu prof. Nowaka wynika niezbicie, że to nic nowego, system tworzenia elit decyzyjnych wymyślono już dawno. Samorząd to fikcja, to ludzie albo z nadania partyjnego, albo uzależnieni od miejscowych kacyków, których nie obowiązuje kadencyjność (przypominam, że ten pomysł to autorski popis Tuska). Demokrację realizuje „społeczeństwo obywatelskie”, czyli różne Zosie, Kasie  i inne osoby, które tresują zarówno radnych jak i zwykłych obywateli na zamówienie władzy oraz róznych sponsorów. Ten system zżera mnóstwo kasy, również z dziwnych źródeł,  i ma na celu przerobienie „ciemnej masy” w „oświeconych obywateli”. Reszta ma siedzieć cicho.
Powiem tak – od wczoraj jestem tak wściekła, że mam ochotę strzelać! I uczciwie ostrzegam – jak mi się tu w mojej wiosce pojawi jakieś „społeczeństwo obywatelskie”  ze swoimi genderami i mediacjami, to ma przerąbane! Uchroniłam już moją fantastyczną wioskę przed wieloma rzeczami,  dałam radę psudo-inwestorom, głupim projektom rzekomej ochrony i wielu innym próbom zniszczenia tradycji, krajobrazu i miejscowej wspólnoty, teraz też dam radę.  Tyle, że takich wiosek są tysiące ....
Powiem wprost – to, w co wierzy minister Gliński, to paranoja. Społeczeństwo obywatelskie to nie znajomi królika i granty od Sorosa i od państwa, to my wszyscy i żaden cwaniak niczego nam tu nie będzie dyktował, jasne? No to wężykiem, Jasiu, do jasnej cholery! I łapy precz od moderacji świetlic wiejskich!
Niestety, jeżeli to wszystko w mojej wiosce, co wymieniłam wcześniej – jest realizowane za kilkanaście tysięcy zł rocznie, to jasne , że jak przylezie taka fundacja i zaproponuje następne kilka tysięcy, to ludzie się połakomią. I na tym polega ten myk -> dostaniecie jeszcze dychę, ale musicie zrobić małe szkolenie z genderu dla dzieci. Albo inne ćwiczenie z paranoi, byle tylko nie samodzielnie, a pod nadzorem elity.


Potraktujcie to jak ostrzeżenie, to jest inwazja kosmitów, naprawdę. PiS też wam nie pomoże, bo jest w klinczu, zablokowany ze wszystkich stron. Porzućcie złudzenia, to jest walking dead....

 


 

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka