eska eska
1157
BLOG

Jest grudzień 1981...

eska eska KOD Obserwuj temat Obserwuj notkę 69

Dokładnie druga połowa grudnia, przed Świętami, nie pamiętam dokładnej daty. Siedzimy „pod celą”, w areszcie kobiecym wewnątrz męskiego więzienia w Sosnowcu Radocha. Cela ma jakieś 4,5m na 2,5m, trzy piętrowe łóżka żelazne, mały stół, dwa taborety, otwarta miska ustępowa, stary zlew żelazny, taki półokrągły  i równie stary kurek z zimną wodą nad nim. I jeszcze niewielka półka nad stołem, nad tą półką wysoko – bo cela jest bardzo wysoka, min. 3m -  zakratowana żarówka, jakieś 25 W, nie więcej. Na półce sześć aluminiowych talerzy, sześć łyżek i sześć blaszanych kubków. Od strony stołu, w węższej ścianie są drzwi, niskie i grube, z „judaszem”. Po przeciwnej stronie, wysoko nad łóżkami, małe zakratowane okno z wybitą szybą, wychodzące na mur. Nad drzwiami głośnik, takie radyjko z lat 5o-tych. Aha, obok drzwi jest kaloryfer, niestety na raz może tam siedzieć najwyżej dwie osoby, reszta marznie, płaszcze nam zabrali, a w celi jest ok. 10 stopni ciepła, na dworze -25 stopni.
Jest wieczór, ciemno, zimno i wtedy nagle zaczyna się ten potworny huk, to lecą nad nami  helikoptery na Hutę Katowice, bo w Hucie nadal stoi strajk. Ten przelot trwa długo, huk co i rusz potężnieje...
Zamykam oczy i znów siedzę na górnym łóżku, po prawej stronie od drzwi, zaraz za tym sraczem i zlewem. I słyszę ten huk...

Otwieram oczy, jest grudzień 2016 i widzę bandę rozbestwionego robactwa, która chce destabilizacji, krwi, ofiar, powtórki z tamtego czasu, ale tylko tak na niby. Dla której wszystko jest tylko medialnym cyrkiem dla kasy, ketchup zamiast krwi, namalowane rany, wymyślone sztuczne spory, jak w grze komputerowej. Każdy ma dowolną ilość żywotów, wszystko to fun, zabijemy kaczora pięć razy, pif-paf, a zza pleców tej bandy kretynów szczerzą sztuczne zęby staruszkowie, starzy wyjadacze  z SB i WSW. Też mają fun, bo wszystko się pomieszało, wszystko stoi na głowie i tylko oni wiedzą, co dalej, a przynajmniej tak im się wydaje.
Wiem, że to tylko pic na wodę, że można ich rozgonić błyskawicznie, że to tylko gra pod media, polityczna zabawa dla publisi. Dużo wrzasku, ale nic się nie dzieje, nie ma strat, nie ma ofiar, tylko histeria. Dlatego cierpliwie czekam – może w końcu popełnią jakiś błąd, może w końcu coś się wydarzy i może jednak zobaczę tych uboli gnanych pałami do suk. Może....
Zamykam oczy, słyszę huk helikopterów, czekam spokojnie. Jestem przyzwyczajona do czekania, w końcu czekam już 35 lat. 

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka