eska eska
4544
BLOG

Kto Ty jesteś? Polak mały... część I

eska eska Polityka Obserwuj notkę 93


Kto Ty jesteś? Polak mały.

Jaki znak twój? Orzeł biały.

Gdzie ty mieszkasz? Między swemi.

Gdzie to miejsce? W polskiej ziemi.

Czym ta ziemią? Mą ojczyzną.

Czym zdobyta? Krwią i blizną.

Czy ją kochasz? Kocham szczerze.

A w co wierzysz? W Polskę wierzę.

 

Tu zapewne ktoś zwróci uwagę, że w ostatnim wersie winno być „w Boga wierzę”, ale mnie uczono z pamięci, właśnie tak, jak napisałam.

A gdzie ta Polska? - pyta Panna Młoda w „Weselu” – ano w sercu, odpowiada Poeta.


 Zawsze mnie zastanawiało, że o drodze religijnej Karola Wojtyły wiemy właściwie wszystko. Pobożny ojciec, przewodnicy duchowi szczęśliwie spotkani na drodze życiowej, głęboka wiara połączona z wielką wiedzą i wspaniale ukształtowanym charakterem. Ale co wiemy o przywiązaniu do polskości? A ona wyraźnie wyznaczała jego drogę, sposób bycia i rozumienia spraw nie tylko polskich, ale światowych, ba, była wręcz powodem do zarzutów stawianych mu zarówno przez zsekularyzowany świat zachodni, jak i przez tradycyjnych katolików (zwłaszcza w zakresie stosunku do nie tylko innych wyznań, ale i innych religii). 

Urodził się w skromnej rodzinie. Ojciec –  z Beskidu Śląskiego, porucznik w CK armii, po wojnie skromny urzędnik, matka – pracowała dorywczo jako szwaczka. Żaden tam dwór ziemiański, żadna wielka szlachta. A przecież został niekwestionowanym „naczelnikiem” Polaków.

Poprzedni Naczelnik, Piłsudski, co prawda szlachcic i ziemianin, był  za to mocno socjalizujący w czasach carskich. I znowu – Polska jako cel życia.

Piłsudski wygrał ostatnią wielką wojnę polskiego „pospolitego ruszenia”, jakim była de facto armia polska w 1920. Jan Paweł II poprowadził do walki bezkrwawej „pospolite ruszenie” Solidarności.  

Czym była dla nich ta Polska?

Słusznie pisze Poeta (Rymkiewicz), że Polska to mit, który ciągle uwodzi następnych ludzi. Przykład? Proszę bardzo > Senegalczyk Mamadou Diouf, od 30 lat w Polsce, w sobotniej Rzepie na koniec wywiadu z Mazurkiem, mimo wcześniejszych narzekań stwierdza : „Zabrzmi to patetycznie, ale [Polska] to kraj, w którego obronie bym dziś stanął”.


 Tu dygresja – pierwsze, zapisane po polsku słowa w historii brzmią:

„Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj.”

Wedle zapisu łacińskiego (zlatynizowany zapis staropolski): Day ut ia pobrusa, a ti poziwai. Tłumaczenie: „Daj, niech ja pomielę (pokręcę żarna), a ty odpoczywaj”.
Jest to najstarsze znane zdanie zapisane w języku polskim i na ziemiach Śląska [!]. Zamieszczone jest w Księdze Henrykowskiej spisanej w opactwie cystersów w Henrykowie ok. 1270 roku przez jej opata Piotra. Opisująca dzieje klasztoru księga zachowała powyższe zdanie Bogwała do żony. Bogwał to (koniec XII wieku) właściciel Brukalic na Śląsku./za Wiki/

Obsługa żaren była pracą typowo kobiecą, związaną tradycyjnie z przygotowaniem posiłków. Jak później np. obieranie kartofli, tyle że dużo cięższą. I oto bogaty właściciel, wymieniany przez opata – oferuje pomoc żonie w czysto kobiecym zajęciu!

I to jest pierwsze polskie zdanie zapisane w historii!!! Co na to feministki? :)


 No więc, co to jest, do cholery, ta mityczna Polska? I czym się różni od innych krajów?

Zacznijmy od początku.

Mamy parę powszechnie znanych legend i osobę Mieszka Pierwszego. Te legendy to ta o królu Popielu, którego myszy zżarły i o szlachetnym Piaście, którego odwiedzili aniołowie i pobłogosławili jego syna Ziemowita. Co z nich wynika? Nie będziemy tu mówić o badaniach historycznych czy archeologicznych, będziemy mówić o prostym przekazie, jak w bajce - otóż był jakiś zły król, który został obalony i naczelnikiem plemienia został wybrany zwykły kołodziej. I od tego kołodzieja wywodzi swój ród Mieszko Piastowicz. I tu mamy pierwszy sygnał. Mieszko zwany był księciem przez kronikarzy obcych, używających obowiązujących wówczas w Europie tytułów adekwatnie . Ale jaki był jego tytuł po polsku? A no nie wiemy. Wiemy natomiast, że w ówczesnej Polsce nie było margrabiów, baronów, grafów itd. Byli „panowie”. Tak – właśnie to powszechne do dziś w użyciu słowo określało ludzi będących „naczelnikami” poszczególnych wsi, wspólnot, plemion. A takim naczelnikiem zostawało się dożywotnio po wyborze przez uprawnione do tego zgromadzenie . I przysługiwał mu tytuł „pana”. Czasem władza przechodziła na syna – o ile się nadawał. A jeśli nie, lub jeśli zginęli synowie, społeczność dokonywała następnego wyboru – widzicie związek z wolną elekcja króla I RP?

Naczelnik – ten, który stoi na czele. Nie ma tu tytułów właścicielskich. Nie ma np. baronów będących właścicielami baronii. W ogóle nie ma (i nie będzie aż do czasów zaborców) polskich tytułów „właścicielskich”. Będą tytuły wynikające ze służby państwu – wojewoda, hetman, senator, starosta itp. Ale o tym w dalszej części, pozostańmy przy Mieszku.


Mapa pokazuje, jaką ziemią władał po śmierci ojca i co przyłączył na zasadzie porozumień lub odbicia od sąsiadów. Od zachodu i południa mamy ziemie chrześcijan rzymskich, od wschodu prawosławna Ruś, na północy mamy Prusów i Skandynawów/Wikingów – w środku państwo pogańskie o własnej tradycji i strukturze władzy, nieustannie nękane na granicach i narażone na podboje.

„Państwo Mieszka I było niejednolite. Składało się z kilku plemion, które nie poczuwały się jeszcze do szerszej wspólnoty. Wprawdzie wszyscy mieszkańcy wczesnej Polski mówili jednym językiem, mieli podobne wierzenia i osiągnęli podobny stopień rozwoju gospodarczego, ale jedyną formą więzi społecznych, jakie ich łączyły, były więzi plemienne. Wydaje się, iż jednym z głównych zadań, jakie stanęły przed Mieszkiem, była unifikacja podległych mu krain. Można też sądzić, że współpracujący z nim w tworzeniu państwa możni [panowie] pierwsi poczuli jedność ponadplemienną. Widzieli w Mieszku swego władcę, dostrzegali swój interes w zachowaniu, umocnieniu i powiększaniu kraju. Na stworzeniu i utrzymaniu państwa zależało też podległej księciu drużynie.”[1]

 

Mieszko dokonuje wyboru – postanawia przyłączyć się do chrześcijańskiej Europy, ale jako niezależny byt państwowy.

„A na wejściu do Europy zależeć musiało nie tylko księciu, lecz również możnym, wspólnie z nim budującym państwo polskie.

Przyjmując chrzest zabezpieczał Mieszko swój Kraj przed nawracaniem go siłą. Mógł się też spodziewać, że wspólna religia przyśpieszy integrację Polski. Przyjęcie chrztu nastąpiło w roku 966.....

Ostatnim posunięciem politycznym Mieszka I było wydanie dokumentu, który zachował się tylko w streszczeniu i nazwany został przez historyków od pierwszych słów tekstu „Dagome iudex”. Aktem tym polski władca oddawał swoje państwo w opiekę papieżowi. Miało to zapewne zabezpieczyć Kościół polski przed roszczeniami niemieckimi, a także zapewnić młodszym synom książęcym udział we władzy w Polsce.”[2]

W X wieku wchodzimy do Europy, przyjmując obowiązującą wówczas religię państwową, ale zabezpieczamy własne prawa i obyczaje. Zaczyna się gra o samodzielne i niezależne miejsce.  Coś się kojarzy?

Pytanie uprawnione, bowiem historia ciągle się powtarza.

Jakiś tam plemienny, pogański wódz tworzy duże państwo i wchodzi przebojem do Europy, która już od prawie 700 lat rozwija swoją tradycję i politykę w oparciu o chrześcijaństwo. Nie miał gostek kompleksów, no nie?

CDN nastąpi.....

 

 

PS. Ta notka to obiecana kontynuacja watku > http://eska.salon24.pl/382921,o-ziemianstwie-coryllusowi

 

 

 

 

 

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka